wtorek, kwietnia 03, 2007

Kobieta

(Niniejszy post jest streszczeniem jednego z kazań ojca Jacka Krzysztofowicza OP).

W naturze mężczyzny leży siła i odwaga. W naturze kobiety — miłość i piękno.


Piękno. Drogie Panie: jesteście piękne. I nie musi tutaj chodzić o wygląd zewnętrzny — chociaż o niego także. Nie jest niczym dziwnym, jeśli kobieta dba o to, by wyglądać pięknie.


Miłość. Chłopcy ze sobą rywalizują. Przyjaźnie powstają u nich dopiero potem. Dziewczęta znacznie wcześniej szukają przyjaciółek. W byciu kobietą tkwi głęboka potrzeba bliskości.


Ewa została stworzona jako ostatnie dzieło rąk Boga. Żartowniś mógłby powiedzieć, że to dlatego jest tak skomplikowana. Ale można także uznać, że to kobieta jest najdoskonalszym z Bożych dzieł. Jest uwieńczeniem i ukoronowaniem wszelkiego stworzenia.

Dlaczego zatem Chrystus był mężczyzną? Może dlatego, że jego ogołocenie i poniżenie musiało być najgłębsze, sięgnąć samego dna. Ale też może dlatego, że Jego misja na ziemi wymagała trzech rzeczy: działania — siły — i samotności.

Adam przez pewien czas był sam. Ewa nigdy nie była sama. Narodziła się u boku mężczyzny. Dlatego mężczyzna może znosić samotność (chociaż także on jest stworzony do miłości); kobieta nie. [Może dlatego kobiety w Kościele rzymskokatolickim nigdy nie przyjmowały sakramentu kapłaństwa? Ale może też dlatego — to zdanie ojca Krzysztofowicza — że byłyby lepsze od mężczyzn. Uważniejsze. Bliższe. Może byłyby takie również w polityce. Gdzie byłoby jednak wówczas miejsce dla mężczyzn? A przecież powiedzieliśmy, że mężczyzna, który nie znajduje ujścia dla swojej siły w odpowiedzialnym sprawowaniu władzy, wykorzysta ją do czegoś zupełnie innego — często złowrogiego]. Dlatego do spowiedzi u ojca Krzysztofowicza przyszła kiedyś kobieta, która wytrzymała pięćdziesiąt sześć lat z mężem, mimo że ten ją bił i znieważał. I dopiero po ponad pół wieku wyrzuciła to wszystko z siebie. Dlaczego nie zrobiła tego dziesięć — dwadzieścia — pięćdziesiąt lat wcześniej? Powinna. Potrzeba bliskości NIGDY nie może przesłonić kobiecie tego, że jest bita i znieważana. ZAWSZE należy szukać pomocy, i to jak najwcześniej.


W kobiecie istnieje pęknięcie, które jest spadkiem Ewy. To pęknięcie to lęk przed bliskością. Pamiętacie, co stało się z Ewą, gdy Bóg zapytał Adama o zakazany owoc? Została odrzucona. Porzucona. Dlatego dzisiaj Ewa także może latać. Może być "piotrusiowata". Lata jednak nie z powodu lęku przed odpowiedzialnością — ale dlatego, że obawia się bliskości. Tylko ten, kto jest blisko, może nas naprawdę zranić.


Powołaniem mężczyzny jest ojcostwo; powołaniem kobiety — macierzyństwo. Nie tylko biologiczne, ale też rozumiane znacznie szerzej — jako wszelka opieka nad życiem.

Urodzenie dziecka utwierdza kobietę w jej kobiecości, daje jej jasne potwierdzenie własnej natury. Za to mężczyzna nie znajdzie niczego, co raz na zawsze utwierdzi go w poczuciu męskośći. On ciągle będzie sobie musiał ją udowadniać. Tak już z nami jest.

Być kobietą jest łatwiej niż mężczyzną. Bo kobiecość tkwi w Waszej naturze od początku; męskości trzeba się dopiero uczyć. Mężczyzna nie wie, jak ma się opiekować dzieckiem; może się tego dopiero dowiedzieć. Dla kobiety jest to oczywiste i instynktowne. Dziewczynka staje się kobietą w sposób naturalny; chłopiec do ojcostwa musi dorosnąć i musi je wybrać, a potem wiele razy potwierdzać swoją decyzję.

Ale być kobietą jest też trudniej niż mężczyzną. Bo kobiecość bardziej boli. Bo wyrządzamy Wam znacznie więcej krzywd i cierpienia niż Wy nam. Pewnie istnieją kobiety, które nie zostały skrzywdzone przez mężczyzn... Ale ile ich jest?


Kobieta z dzieckiem jest najpiękniejsza. Ale dzieci trzeba oddać światu. Nie wychowujemy ich po to, aby z nami zostały, lecz po to, by je wypuścić spod naszych skrzydeł. Jeżeli tak zrobimy, to wrócą — z miłością.

Oddanie dzieci jest dla kobiety trudniejsze niż dla mężczyzny. Dobrze to widać po Salome, żonie Zebedeusza. Jej mąż nie udał się za Chrystusem, nie towarzyszył swoim synom; ona za nimi poszła (Mt 20, 20-23). Może tak naprawdę podążała za Jezusem, On przyciągnął do siebie wiele kobiet... Ale jakoś nie wydaje mi się.


Dla pewności. Nie chodzi o to, aby sztucznie podtrzymywać tradycyjny podział ról w rodzinie. Jeżeli kobieta chce pracować, podróżować, robić cokolwiek innego — to jest jej święte prawo. Ale nie starajcie się być jak my. Przecież my również nigdy nie będziemy Wami.


Kobietą i mężczyzną stworzył nas — czy nie mógł prościej?